Każdy koniarz wie, że wiosną trzeba uważać na konie ponieważ wcześniej czy później większość z nich trafia na wymarzone przez konie pastwisko. To jak wyczekiwanie przez nas na wymarzony deser, który jemy kilka razy w roku! Ale tak jak w przypadku nas, nadmiar wymarzonych deserków może nam zaszkodzić tak koniom może zaszkodzić nagle wypasanie. I zdarza się, że ktoś mówi: „Mój koń ochwacił się od świeżej trawy”! Czyżby? A może zmiana diety pokazała tylko dawno ukrywany problem z jakim zmagał się ten koń?

W mojej ocenie ponad 80% koni stajennych ma w większym lub mniejszym stopniu problem z kopytami, a przecież bez dobrych kopyt nie ma szans na konia chętnie współpracującego z nami. To tak jakby ktoś zachęcał Was do wspólnego biegania i mówił: „Nie przejmuj się tymi kamykami w butach, będzie dobra zabawa jak sobie przebiegniemy kilka kilometrów”. Wyobraźcie sobie jak „dobrą” mielibyście zabawę.


Każdy świadomy opiekun koni powinien potrafić ocenić stan kopyt swoich podopiecznych po ich wyglądzie zewnętrznym i sposobie poruszania się. Wiosenna trawa zazwyczaj jedynie uwidacznia to, co dzieje się od dawna z kopytami. Dlatego zamiast martwić się tym okresem roku powinniśmy mieć kopyta pod stałą kontrolą.


Co do wiosennego pastwiska istnieje wiele ważnych czynników, ale do najważniejszych zaliczyłbym dwa:

– ile czasu przebywa koń na nim w ciągu doby

– jaka jest na nim roślinność.


Koń potrzebuje kilku tygodni żeby dostosować swoją florę bakteryjną do paszy i dlatego czas przebywania konia na pastwisku powinien być stopniowo zwiększany. Z początku niech to będzie 20-30 minut na dobę i stopniowo wydłużaj ten czas.

Im pastwisko jest „piękniejsze”, zielone, z soczystą trawą tym musimy być ostrożniejsi i wolniej wydłużać czas wypasu. Takie pastwisko zawiera dużo więcej węglowodanów z którymi konie radzą sobie słabo i które zazwyczaj są przyczyną wiosennych ochwatów koni na nie podatnych lub z zaniedbanymi kopytami. Nieporównywalnie zdrowsze dla koni jest wypasanie ich na pastwiskach o jak najbardziej zróżnicowanej roślinności, gdzie konie mogą wybrać rośliny zaspokajające ich potrzeby w danym momencie oraz ograniczają ilość przyjmowanych węglowodanów.  




W mojej ocenie kilkanaście procent koni ma bardziej lub mniej poważne stany ochwatowe (lub przed ochwatowe) po wiosennym wypasie, głównie z powodu wcześniejszych zaniedbań. Następnie, nie wiedząc z jakim bólem zmaga się koń, wsiadamy na niego i nie potrafimy zrozumieć dlaczego, ten wczoraj współpracujący z nami rumak, nagle odmawia współpracy i myślimy sobie: co za dzień on dzisiaj ma? Zwiększamy presję i zazwyczaj koń pomimo bólu zaczyna wykonywać nasze polecenia. Bo on po prostu chce tylko przeżyć!


Obserwujmy uważnie jak porusza się nasz koń po powrocie z pastwiska, czy nagle przejście przez kawek utwardzonej drogi nie stanowi dla niego problemu. Nauczmy się obserwować to jak porusza się nasz koń, jak stawia kopyta i wyciągajmy z tego wnioski!


Z okazji wiosny i nie tylko, zachęcam do rozwinięcia umiejętności oceny wyglądu zewnętrznego kopyta oraz oceny poruszania się konia, a co za tym idzie weryfikacji pracy Waszych kowali (nie bójcie się zadawać im pytań) jak i możliwości pracy z danym koniem.


Jak ocenić wygląd zewnętrzny kopyt, postawę oraz ruch konia? Jak posługiwać się podstawowymi narzędziami do strugania kopyt (nie zawsze jest kowal „pod ręką” a kopyta mogą np. wymagać drobnej poprawy)? Jak ocenić czy żywimy podopiecznych w sposób zdrowy i zbilansowany?